www.radiosondy.fora.pl

SP5RZP

Zakończyła lot na bardzo wysokim drzewie (ok. 20 m nad glebą), współrzędne tego miejsca to 52.2778N / 21.8323E (lokator KO02VG), trasa lotu:

Poprzedniego dnia pozyskaliśmy ozonówkę, ale zbyt wiele frajdy przy niej nie było, więc mieliśmy nadzieję, że następny lot pozwoli nam pobawić się trochę.
Wracając z tamtej akcji przejeżdżaliśmy obok pola z kukurydzą i wtedy powiedziałem do Heleny, że nigdy nie mieliśmy łowów w kukurydzy - no i wykrakałem.

Pobudka o 4 rano, włączyłem swoje zabawki i słyszę na pełną skalę sygnał RS41 - powinna dawno spaść, ale może było jakieś opóźnienie w wypuszczeniu jej?
Zaczynam dekodować i okazało się, że odbieram sondę już "spadniętą" - odległość ponad 12 km; musi wisieć na jednym z niewielu w tym rejonie wysokich drzew.
Godz. 4:30 wyjeżdżamy, 4:50 jesteśmy na miejscu, jeszcze ciemno, ale w świetle latarki szybko zauważam linkę - balon w sporej ilości leżał w pobliskiej kukurydzy:

Kukurydza była naprawdę wysoka - ja mam prawie 2 metry wzrostu, a nawet jak wyciągnąłem w górę rękę to nie było jej z drogi widać przez tą zieloną gęstwinę.
Z balonem poszło nam szybko, ale sondy nie widać, przepalam linkę, ale nie czuję, aby jej koniec chciał iść w górę - niedobrze, sonda pewnie jest wplątana w gałęzie.
Mamy w plecaku 20 m własnej linki, łączę je i resztę pozostawiam siłom natury - wiał dość silny wiatr i bardzo powoli, ale ten węzełek szedł w górę.
Mogłem niczego nie dowiązywać, ale była obawa, że koniec "fabrycznej" linki ucieknie mi z zasięgu ręki, a sonda i tak nie spadnie i wtedy nic już nie zrobimy.
Węzeł poszedł w górę na ok. 8 m i stanął w miejscu: wtedy ciężar mojej linki zapewne zrównoważył ciężar sondy, albo coś zahaczyło się na gałęziach.
W międzyczasie zaczynało rozwidniać się i zauważamy sondę, ale jest wówczas na ok. 12 metrach, wędka nic tu nie da, próby pociągania i popuszczania linką też.

Po wyczerpaniu pomysłów (na drzewo nie było szans wejść) decydujemy się jednak na przyciągnięcie węzełka i odcięcie linki - Helena pozostała pod drzewem.
Wychodzę z kukurydzy i widzę dość ciekawy obrazek - Helena ściągnęła polar, utworzyła z niego coś w rodzaju podołka, a w nim leży już sonda:

Niezbyt szybko zjeżdżała majtając się do tego na wietrze i to była pierwsza myśl Heleny, aby zapewnić sondzie miękkie lądowanie, a sobie bezpieczeństwo.
Nie chciała próbować gołą ręką jej chwytać, ponieważ (niewidocznie, ale uszkodzony) pasek pomiarowy jest ostry i mógłby zadziałać na rękę jak żyletka...
Całość naszych zabaw pod tym drzewem trwała godzinę, no musieliśmy tam trochę wycierpieć, ale nie dziwne jak pobliska miejscowość nosi nazwę Cierpięta.
Jeszcze szkic sytuacyjny i krótki film pozostał na pamiątkę po tej akcji:

[link widoczny dla zalogowanych]

SP5XHC

Gratuluję podjęcia sondy Very Happy

patrząc na mapkę aprs zastanawiałem się, co wy tam tak długo robić to nie podobne do was a tu następny wisielec i wszystko jasne. Laughing

SP8XXT

Gratuluje szybkiej i zdecydowanej akcji ,trzeba być czujnym bo wróg podsłuchuje.

Ramos

Gratuluję

początkujący łowca · Dołączył: 17 Mar 2016 Posty: 32 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Gratuluje podjęcia tej "wycierpianej" sondy.
Myślałem, ze rs41 jest opakowana w prasowany styropian a tu widać nope... taki styropian wgniótł by się przy uderzaniu a nie otworzył.

SP5RZP

Styropian też jest (chroni mechanicznie i termicznie płytę główną sondy), ale całość jest opakowana w obudowę z plastiku i ta obudowa czasami od uderzenia potrafi się otworzyć.