SP5RZP
Administrator
Dołączył: 10 Mar 2014
Posty: 4224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jędrzejów Nowy (KO02UE)
|
Wysłany: Nie 17:52, 17 Wrz 2017 Temat postu: [169] PilotSonde,Wólka Pozn.,gm. Stoczek Ł. (14.09.2017/12Z) |
|
|
PilotSonde o numerze 59E03T, znaleziona w lesie koło Wólki Poznańskiej, współrzędne 51.9791N / 21.9297E (lokator KO01XX), tak wygląda prawie cała jej trasa:
Następna niespodziewana akcja, ale to wojsko równie niespodziewanie wypuściło sondę z lotniska Aeroklubu w Piotrkowie Trybunalskim.
Tego dnia musiałem na dłużej wybyć z domu, ale tuż przed wyjazdem zauważyłem sygnał tej sondy, więc zostawiłem logowanie i w drogę.
Gdy wróciłem sonda już dawno zakończyła lot, ale w logach znalazłem jej wiarygodną pozycję z realnej wysokości ok. 250 m nad glebą.
Helena tego dnia wróciła z pracy dopiero o godz. 18:40, "narada wojenna" i jednak mimo zapadającego zmroku pojechaliśmy po "fiolkę".
Do Stoczka Łukowskiego jazda bez przygód, ale potem zaczęło się - w pobliżu lądowiska jest bardzo duża kopalnia i leśne drogi są w tragicznym stanie.
Pełno błota, co chwila jakieś "jeziorka" o nieznanej głębokości, a koleiny takie, że strach jechać traktorem, a co dopiero samochodem osobowym.
Jednak daliśmy radę i nie najkrótszą trasą, ale udało się dojechać w pobliże sondy, a potem to już było łatwo - nadawała i z daleka widać było jej niebieskie światło.
Co oznacza, że przy wersji 09 jest sens szukać sondy nawet 6 godzin od jej startu - przetworniczka na jej pokładzie "wysysa" baterie do samego ich końca:
Wojacy tym razem "przegięli" i pożałowali linki łączącej sondę z balonem - podwiązali ją jakąś sznurówką czy trokami od kalesonów bezpośrednio do balonu...
Szkic sytuacyjny może niewiele powie, a widać na nim w jak dużym lesie odbywały się te nocne łowy:
Nakręciłem 1-minutowy film z podjęcia - oczywiście niewiele na nim widać, bo było już bardzo ciemno, ale niebieskie światło emitowane przez sondę fajnie widać:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót był już mniej stresujący, aż do Cegłowa, gdzie w terenie zabudowanym nagle spod jednej z bram wyskoczyła nam młoda sarna, ale udało się jej przebiec bezpiecznie.
Niestety, była z siostrą (a może bratem?) i ta druga sarenka wpakowała się wprost na samochód - usłyszeliśmy "bum" i w lusterku widać było jak leży na asfalcie.
Zawracamy, sarna w szoku, ale żyje, jednak jedną z tylnych nóg ma złamaną - aby nie było następnego zderzenia przenoszę ją pod tą bramę spod której wybiegła.
Helena wykręca "112", potem czekamy kilkanaście minut na przyjazd radiowozu i kolejne pół godziny aż mundurowi uporają się (z trudem...) ze spisaniem protokołu.
W międzyczasie wzywają jeszcze kogoś (łowczy albo weterynarz), aby postanowił o losach rannego zwierzęcia - nie wiemy jaki był werdykt, bo nas pogonili z tego miejsca
Sarna była młodziutka i mała, więc samochód niewiele ucierpiał - odpadła tablica rejestracyjna (znalazłem) i pękły niektóre plastiki na maskownicy, ale "wyklepało się"
Post został pochwalony 0 razy
|
|