www.radiosondy.fora.pl

SQ9RHX

IZU&RHX pojechaliśmy na miejsce lądowania. Hubert zdekodował do 700m (czerwony znacznik na mapie). Dojechaliśmy do miejscowości Wioski i najdalej jak się da samochodem. Napotkaliśmy na dużą bramę i dwa owczarki niemieckie, więc zawróciliśmy. Linia niebieska pokazuje jak próbowaliśmy się dostać po ciemku do punktu zrzutu, jednak wszędzie były to tereny prywatne i dosyć "dziwne". Moje ramki na APRS to pozycje dekodowane już na miejscu.

Pozdrawiamy

SP5RZP · Wysłany: Pią 10:44, 27 Mar 2015 Temat postu:

Jak widzę nocne łowy przypadły Wam do gustu - 4:50 dekodowanie na miejscu; kiedy Wy sypiacie? Shocked

Jeśli mogę coś poradzić to dekodowanie pozycji już upadłej Laughing

sondy jest moim zdaniem stratą czasu.
Antena GPS najczęściej widzi wtedy zbyt mało satelit i można zostać przez to wyprowadzonym w przysłowiowe maliny.
Kiedyś Krzysztof SQ5NWI przekonał się o tym, nasz "team" zresztą całkiem niedawno też - 300 metrów odchyłki.

Dobra antena kierunkowa koniecznie z tłumikiem będzie w terenie znacznie bardziej przydatnym narzędziem.
A jak zrobicie namiary z dwóch anten jednocześnie odległych o kilkadziesiąt metrów to szybko sfinalizujecie poszukiwania.

Wyrazy uznania za podejmowanie trudnych akcji - w przypadku tej sondy było duże prawdopodobieństwo,
że się utopiła lub roztrzaskała, bo na wysokości 3,6 km spadała jeszcze z prędkością -40 m/s.

SQ9RHX · Wysłany: Pią 11:05, 27 Mar 2015 Temat postu:

Adam,

Zgadzam się w 100% że dekodowanie na miejscu nie ma sensu, ale tylko to nam pozostało tak naprawdę. Hubert dekodował z domu, ale nie wrzucał na APRS bo miał coś z Internetem.
Antena kierunkowa pokazała kierunek, ale nie było jak się dostać do tego punktu.