www.radiosondy.fora.pl

SP5RZP

6 marca 2014, czwartek, numer sondy J4124313 wypuszczona w południe z Legionowa.

Zresztą inne mi tu nie spadną, a i legionowskie to najczęściej tylko koło mnie przelatują.

Prowadziłem ją od początku do samego końca - wysokość odebrania ostatniej ramki mówi o tym najlepiej:

http://aprs.fi/#!ts=1394064000&te=1394150400&call=a%2FSP5RZP-11

Jakby serwery APRS kiedyś usunęły te ramki to zrobiłem zrzut:

Jak zobaczyłem co się święci (a była jeszcze wysoko) to adrenalinka zaczęła rosnąć.
Było za mało czasu na "wyrzeźbienie" anteny kierunkowej do namierzania, ale postanowiłem jechać.
Jak już upadła to szybko zrobiłem odręczny szkic jak tam dotrzeć, potem dla ewentualnych klientów kartka na bramę:
"Nieczynne, bo zamknięte" i gaz do dechy.
Dojechałem w rejon upadku i ku swej radości na ręcznym radiu usłyszałem, że sonda jeszcze nadaje.

Rozpocząłem namierzanie bez anteny kierunkowej - własnym ciałem udawałem reflektor do anteny w radiu.
Idąc cały czas na najlepszy sygnał w pewnym momencie nieomalże wszedłem na sondę.
Balon prawie niewidoczny, bo leżał sobie ładnie zwinięty w rulonik w bruździe (pole orne), a sonda kilka metrów dalej.
Zadowolony z siebie rozłączyłem zasilanie sondy, spakowałem wszystko co spadło i rozpocząłem odwrót.
Niedaleko były gospodarstwa i obawiałem się, iż jakiś rolnik wyjdzie do mnie z pretensjami, że mu pole zadeptuję.

Całkiem blisko mojej trasy w krzakach stał biały samochód - uznałem, że to jakaś parka przyjechała na "chwilę intymności" i
poszedłem dalej - co będę ludziom przeszkadzał w relaksie Laughing

Po powrocie do domu z e-maila od jednego z Kolegów dowiedziałem się, że w rejon upadku dotarł
(i to sporo wcześniej niż ja, bo miał bliżej) jeden z krótkofalowców obserwujący balon na mapie APRS.
Pogadaliśmy sobie potem o tej akcji - znaku nie wymienię, bo nie wiem czy życzyłby tego sobie.
Szkoda, że nie doszło do osobistego spotkania, ale cieszę się, że byłem skuteczniejszy w poszukiwaniach.

Ponieważ jechałem na oparach paliwa udałem się do najbliższego CPN-u zatankować samochód.
Tam zorientowałem się, że zgubiłem zapasowy radiotelefon (Baofeng UV3R+) - wypadł mi gdzieś po drodze z płytkiej kieszeni
dresu, a że to lekkie urządzenie to nawet nie poczułem.
Badziewie, a lubię go, więc postanowiłem przynajmniej spróbować go odnaleźć.
Wróciłem w rejon podjęcia sondy, a pamiętając, że był włączony na częstotliwość 402.700 MHz
włączyłem zasilanie i zabrałem ze sobą znalezioną parę chwil wcześniej sondę.
Rozpoczęło się drugie namierzanie - tym razem na odgłos ramek sondy wydawany przez Baofenga.
Znalazł się bez trudu.
Czyli miałem tego dnia aż dwukrotne "łowy na lisa"; najpierw namierzanie sondy za pomocą radia, potem namierzenie radia za
pomocą sondy.

Ale fajnie było!

Poniżej zrzut ilustrujący położenie poszczególnych miejsc:

Sonda niestety podczas upadku uszkodziła sobie czujnik temperatury - reszta działa bez zarzutu do dziś.
Zdjęcia sondy na polu nie będzie - w pośpiechu zapomniałem o zabraniu aparatu fotograficznego.