SP5RZP
Administrator
Dołączył: 10 Mar 2014
Posty: 4224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jędrzejów Nowy (KO02UE)
|
Wysłany: Pią 22:29, 27 Cze 2014 Temat postu: Nasza dwudziesta druga, Strzebula gm. Jakubów, KO02UG. |
|
|
27 czerwca 2014, piątek, sonda nr J4323025 (popołudniowa z Legionowa).
Tak wyglądał jej lot:
http://aprs.fi/#!ts=1403867700&te=1403874600&call=a%2FSP5RZP-11
To samo w formie zrzutu:
Piękne popołudnie, Helena właśnie rozpoczęła teoretycznie 2-miesięczny urlop, sonda wylądowała na
terenie naszej gminy (niecałe 11 km od naszego QTH) - no nie można było sobie odmówić małego relaksu.
O godz. 17:00 wrzuciliśmy swoje szanowne "4 litery" do samochodu i ruszyliśmy na spotkanie przygody.
Zapowiadało się interesująco - mapa w miejscu lądowania pokazywała las, a więc ciekawe poszukiwania.
Trasę dojazdu pamiętaliśmy z wyprawy sprzed 5 dni - dzisiejsza sonda spadła nieco ponad 1 km od
tamtej, więc podróż minęła nam szybko i sprawnie; Helena kierowała, ja jak zwykle nawigowałem.
Sondę w samochodzie usłyszeliśmy tuż po wyjechaniu z Wiśniewa - do miejsca upadku było ponad 3 km!
A po drodze różne lasy, pofałdowany teren, więc wniosek nasuwał się sam - wisi gdzieś na drzewie...
Ostatnie kilkaset metrów to już była jazda jakąś bardzo rzadko uczęszczaną polną drogą dojazdową
do posesji letniskowej - tak to przynajmniej wyglądało na zdjęciu lotniczym na Geoportalu.
Ku naszemu zdziwieniu tuż za nami tą samą dróżką jechał samochód na warszawskich "blachach".
Zatrzymaliśmy się kilkadziesiąt metrów przed podwórkiem, a mina kobiety, która kierowała tym samochodem
i zaraz nas wyminęła była bezcenna - pewnie ktoś do nich wjeżdża ze 2 razy na rok.
Ledwie wyjęliśmy sprzęt (plecak, antena) z auta i zrobiliśmy pierwsze namiary już mieliśmy gromadkę
widzów obserwujących nasze poczynania w bezpiecznej odległości. Został "uruchomiony" pies na którego
wołano Bandzior - zaczynało się robić "podbramkowo", ale tylko do czasu aż zobaczyliśmy tego psa.
Nasze koty (rasowe dachowce) są większe...
Na pomoc Bandziorowi wyszedł młody mężczyzna - wytłumaczyliśmy mu, że to nie jest napad i zaraz
zrobiło się miło; wyszli do nas inni domownicy, chętnie wpuścili nas na podwórko, a potem wskazali
najlepszą drogę wejścia do lasu (sygnał dobiegał z lasu znajdującego się tuż za ich podwórkiem).
Uszliśmy kilkanaście metrów, ja dzielnie namierzam sygnał, a nagle Helena krzyczy "widzę balon" -
patrzę we wskazanym kierunku - nic nie widzę, podchodzimy kilka metrów, znów nic nie widzę.
Podchodzimy jeszcze kilka metrów - widzę; rzeczywiście z gałęzi sosny zwisają resztki balonu.
No to sobie ponamierzałem, koniec poszukiwań i chyba najwyższa pora udać się do okulisty...
Sznurek łączący balon z sondą biegnie kilka metrów prawie poziomo od gałęzi sosny na czubek brzozy:
Podchodzimy do brzózki; pod nią leży w niezbyt wysokiej trawie sonda - wszystkie czujniki sprawne:
Pozostało rozłączenie zasilania sondy, ściągnięcie mizernych resztek balonu z sosny co tym razem
udało się za pierwszym szarpnięciem sznurkiem i wysłanie ramki APRS zaznaczającej miejsce.
Zapowiadało się na długą i trudną akcję, a tymczasem poszukiwanie trwało zaledwie ok. 5 minut.
I to liczone razem z "oswajaniem" lokatorów domku letniskowego - tak to wygląda na mapie:
Wracamy do samochodu - oczywiście przez podwórko, gdzie już na nas czekają właściciele posesji.
Robimy krótki wykład i pokazujemy znalezisko - w odpowiedzi otrzymujemy zaskakującą informację:
"tak - latał tu taki balon", ale już nie komentujemy tego - ludzie to mają wzrok, nie to co ja...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez SP5RZP dnia Pią 22:59, 27 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|