HelenaRZP
Dołączył: 16 Mar 2014
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jędrzejów Nowy
|
Wysłany: Sob 20:47, 14 Cze 2014 Temat postu: Nasza dziewiętnasta, Topór gm. Mrozy, KO02XC. |
|
|
13 czerwca 2014, piątek, sonda nr J1333417 (Legionowo z popołudnia).
Ponieważ Adam zajmował się tego dnia prowadzeniem sondy z Łeby "podkradnę" ramki wygenerowane przez Krzysia SQ5NWI:
http://aprs.fi/#!ts=1402658100&te=1402665600&call=a%2FSQ5NWI-14
Dodatkowo zrzut:
Wracam z pracy i przez radio dostaję info, że sonda spadła gdzieś niedaleko. Traf chciał, że straciła GPS-a i tak naprawdę
nie wiadomo gdzie spadła. Można się było tylko domyślać.
Po wczorajszych łatwych poszukiwaniach zapowiadała się niezła zabawa. Marzyło nam się znaleźć analogową i była
szansa na małą próbkę poszukiwań, bo przecież analogi już w Legionowie się skończyły.
Na pytanie czy jedziemy nawet się nie zastanawiałam i przytaknęłam. Były więc szybkie zakupy, aby przed 17-tą dotrzeć
do domu i pojechać na łowy.
Niestety Adam wpadł nagle na pomysł, że pada (a gdy pytał to już padało), że zimno (a wcale się nie oziębiło),
że idzie spać, nawet wbił się w piżamkę.
Na szczęście po odpowiednim wierceniu mu przysłowiowej dziury w brzuchu poddał się strasznie marudząc.
Wynegocjowałam wyjazd testowy, czyli jak nie będzie jej słychać tam, gdzie nam się wydaje, że spadła to wracamy.
On był przekonany, że z powodu deszczu padła elektronika i sonda już nie nadaje.
Po poprzednich leśnych poszukiwaniach postanowiliśmy zabrać drabinę, a co za tym idzie musieliśmy zabrać opla.
Tym razem więc miałam kierowcę.
Po zaparkowaniu samochodu tam, gdzie wydawało nam się, że powinno być ją słychać faktycznie było słychać - sonda żyła.
Oczywiście marudzie zaraz poprawił się humor i obuci w kalosze ruszyliśmy na poszukiwania.
Niestety sonda nie upadła na piękną wykoszona łąkę, jak liczyliśmy, tylko wylądowała w lesie.
Jako, że poszukiwania w lesie potrafią zaskoczyć zaczęliśmy przygotowywać się psychicznie na niespodzianki.
Pierwszą z nich były wysokie chaszcze, zapewniające mokre ciuchy.
Zaraz potem okazało się, że teren jest bardzo podmokły i trzeba uważać, bo brodzimy w wodzie.
Musieliśmy więc ostrożnie stawiać kroki, aby przypadkiem nie wpaść po kolana. Deszcz cały czas sobie padał.
Gdy dotarliśmy do lasu okazało się, że mamy kolejny problem - zapadaliśmy się w czymś na kształt bagien.
Trzeba więc było wzmóc czujność, aby nie zgubić butów.
Bardziej ekstremalnych zdjęć nie mamy, z troski o własne bezpieczeństwo nie ryzykowaliśmy pełniejszej dokumentacji.
Na szczęście udało nam się namierzyć miejsce upadku i bezpiecznie do niego dotrzeć. Gdy wszędzie sygnał był już pomimo
zastosowanych tłumików na full zaczęliśmy namierzanie optyczne- przeczesywanie terenu było mało bezpieczne i niezbyt przyjemne.
Na szczęście dało się dostrzec balon,
a jak był już balon to znalazła się i sonda.
Pozostało więc zaznaczyć miejsce znalezienia i w asyście komarów wrócić do samochodu.
Pomimo drabiny w samochodzie nie zaryzykowaliśmy już powrotu po balon.
Drabina w takim terenie by się zdrowo wbiła w ziemię. Nie było sensu wracać do samochodu po drabinę.
Zdrowiej było szybko się zwijać, bo ładnie byliśmy już zmoczeni przez te trawy i chaszcze.
Jeszcze rzut oka na teren:
Na miejscu, kilka godzin później okazało się, że przywieźliśmy nie tylko sondę, ale Adam dodatkowo zatroszczył się o okłady -
z młodych piersi kleszcza, nie wiem jednak dlaczego zabrał tylko jednego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez HelenaRZP dnia Wto 20:19, 23 Lip 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|