SP5RZP
Administrator
Dołączył: 10 Mar 2014
Posty: 4224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jędrzejów Nowy (KO02UE)
|
Wysłany: Pon 2:15, 16 Lut 2015 Temat postu: Nasza trzydziesta czwarta, Latowicz, KO02VB. |
|
|
15 lutego 2015, niedziela, południowa sonda z Legionowa (nr K0933099).
Tak sobie leciała:
http://aprs.fi/#!mt=roadmap&z=14&ts=1423998900&te=1424006400&call=a%2FSP5RZP-11
Na tej samej częstotliwości nadawała sonda wrocławska, ale akurat nadzorowałem sprzęt i antena kierunkowa zrobiła swoje -
tym razem nie było przerw w dekodowaniu ani "skoków w bok":
Sonda spadła 15 km od nas czyli poza naszym limitem, ale chyba z racji niedzielnego wolnego czasu korciło nas
i po kilkunastu minutach zastanawiania się nie wytrzymaliśmy i pojechaliśmy po nią.
Zwłaszcza, że zapowiadało się na ciekawe poszukiwania w rozwidleniu rzeki oraz chciałem sprawdzić,
który ślad jest bliższy prawdy - oprócz mojej stacji prowadził ją Krzysztof SQ5NWI i rozbieżność
między naszymi śladami wyniosła aż 150 m.
Podczas dojazdu w rejon lądowania przegapiliśmy drogę w którą mieliśmy skręcić, ale kto by pomyślał,
że to jest ta droga - na mapie wyglądała normalnie, a w rzeczywistości niewiele różniła się od
otaczających ją pól:
Powyższe zdjęcie pochodzi z miejsca parkowania - bliżej szosy wyglądało to znacznie gorzej...
Dojechaliśmy jednak w planowane miejsce i szok - sondy nie słychać!
Jakieś fatum czy co - 2 dni temu też mieliśmy taką sytuację, ale tam na 95% ktoś ją nam "zajumał".
A tu na tym zad.. znaczy pustkowiu - niemożliwe, aby ktoś nawet przypadkiem ją znalazł.
Więc albo rozbiła się w momencie przyziemienia (a nie powinna z racji małej prędkości opadania),
albo postanowiła sprawdzić jak to jest być Marzanną czyli utopiła się w rzece.
Ponieważ spadała wolno to oznaczało, że balon jest okazały, więc po balonie może uda się ją odnaleźć.
Rozdzieliliśmy siły i ruszyliśmy przetrząsać nadbrzeżne krzaki, czyli tam gdzie biegł mój ślad:
Rozlewisko rzeki było częściowo zamarznięte, więc może leży gdzieś na lodzie?
Niestety - teren bardzo ładny, znów napotkałem ślady pobytu bobrów, ale sondy nie było widać:
Nie było innego wyjścia - trzeba sprawdzić ślad wygenerowany przez SQ5NWI i to była dobra decyzja.
Wystarczyło odejść kilkadziesiąt metrów od rzeki i natychmiast udało się dostrzec na polu balon:
Tradycyjnie po sznurku doszliśmy do sondy, znaczy do zwłok czegoś co jeszcze 1,5 godz. temu nią było:
W promieniu 2-3 metrów leżały porozrzucane pozostałe elementy np. pakiet baterii:
Elektronika "rozebrała się do rosołu", nawet goldpiny od czujnika ozonu były pogięte:
Jak widać balon upadł niedaleko samej sondy - leżał tam gdzie Helena już go pakuje:
Tak to miejsce wygląda po naniesieniu ważniejszych punktów - żaden z naszych śladów nie był właściwy.
Można było iść "w ciemno" w miejsce pośrodku między nimi (a w SM miałem GPS Residual poniżej 30 m):
Poszukiwania trwały tym razem pół godziny, temperatura ok. minus 3 stopnie, więc nieźle zmarzliśmy.
Po wysłaniu ramki z radia ręcznego leżącego na polu ( i doleciała stamtąd 15 km do mojego digi)
z radością udaliśmy się do auta stojącego w oddali na "szczycie" pola podziwiając krajobrazy - rzadko
spotyka się tak rozległe kompletnie niczym nie zabudowane czy nie zadrzewione tereny:
Post został pochwalony 0 razy
|
|