SP5RZP
Administrator
Dołączył: 10 Mar 2014
Posty: 4224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jędrzejów Nowy (KO02UE)
|
Wysłany: Sob 11:32, 03 Maj 2014 Temat postu: Nasza trzynasta, Bednarze gm. Korytnica, KO02VL. |
|
|
02 maja 2014, piątek, sonda nr J3313510 (Legionowo, popołudniowa).
Wpadliśmy w "ciąg" i postanowiliśmy mieć odnalezionych 5 sztuk w ciągu 48 godzin.
Długi weekend majowy sprzyjał takiemu oderwaniu się od codziennych obowiązków.
Ładunek legionowski niestety przestał lubić nasze tereny i tym razem lądowanie
nastąpiło w przyjemnych dla oka okolicznościach przyrody, bo nad rzeką Liwiec.
Sonda wylądowała o godz. 15:01, ale my wyjechaliśmy już o 14:55; chodziło o to,
aby do 16:05 odnaleźć sondę (wówczas mijało 48 godzin od podjęcia pierwszej w tym "ciągu").
http://aprs.fi/#!ts=1399029300&te=1399035720&call=a%2FSP5RZP-11
Zrzut:
Byliśmy zbrojeni w aucie w laptopa, Internet z Aero2, tableta z APRSdroid i traker radiowy APRS.
Po drodze zaczął padać deszcz, a my bez kaloszy, ale to był dopiero początek kłopotów.
W połowie drogi wcięło mi Internet - no tak, w końcu i mnie dopadł ten nieszczęsny kod reCaptcha.
Kilkadziesiąt prób przepisania bardzo mocno zniekształconych literek skończyło się fiaskiem.
Czyli mamy problem - nie wiemy gdzie jesteśmy w stosunku do miejsca upadku sondy.
A upadła ona obok miejscowości, której nawigacja samochodowa nie ma w swoich zasobach...
W końcu Helenie udało się poprawnie przepisać tekst "kapcia" i Internet wrócił.
No prawie, bo w tamtych okolicach jest bardzo duży problem z zasięgiem sieci Plusa.
Temu co wymyślił tak zniekształcone starodruki coś niedobrego bym zrobił...
Udało się wczytać mapę APRS i następny ból - moje digi APRS już tu nie sięga, więc nie ma
"samochodziku" na mapie. Odpalam tableta - poza brakiem zasięgu GSM nie może zafiksować satelit GPS.
Wreszcie udaje mi się wysłać z niego ramkę i to był ostatni moment, bo za chwilę
trzeba było skręcać, a my pojechalibyśmy prosto, czyli na bank byłoby zabłądzenie, a czasu coraz mniej.
Droga którą jedziemy prowadzi do gospodarstwa i nigdzie więcej, parkujemy koło stodoły - jest 15:52.
Sporo odbić sygnału, ale dajemy radę i już o 15:57 sonda jest nasza:
Trochę się biedulce zmokło (cały czas pada deszcz), ale czujnik temperatury wygląda na sprawny:
Z balonu niewiele zostało:
Helena usiłuje zaznaczyć miejsce znalezienia ramką APRS - zapomnij, tu APRS nie dotarł jeszcze...
Zwijamy znalezisko czemu z politowaniem przygląda się żerujący niedaleko bocian:
Powrót do samochodu (to tylko ok. 100 metrów) i następna niespodzianka - gospodarz wypuścił 2 psy.
Ale obyło się bez zagryzienia psa przez człowieka, czym prędzej robimy jednak stamtąd odwrót.
A szkoda, bo tereny ładne - chciałoby się dłużej tam posiedzieć, tylko ten deszcz i ujadające psy.
Tym razem dane GPS nie przekłamały i sonda była tam gdzie powinna być (odchyłka najwyżej 100 metrów):
Ale nie ma tego złego co się dobrze nie kończy - domowy test sprawności sondy wypadł śpiewająco.
Post został pochwalony 0 razy
|
|